top of page
Szukaj

Jacob Lee - wywiad

Miałam przyjemność rozmawiać z Jacobem Lee, niezależnym artystą z Australii. Miałam tę okazję podczas jego trasy koncertowej Lowly Lyrics przed występem w Warszawie. Koncert był dynamiczny i energetyczny. Zgromadził ludzi w każdym wieku, którzy śpiewali wraz z nim każde słowo jego piosenek. W ciągu kilku chwil łatwo dostrzec, że Jacob Lee jest artystą, który wie, czego chce. Rozwija swoją własną firmę, karierę muzyczną wraz z jej cyfrową stroną. Jest pod silnym wpływem filozofii, więc niektórzy ludzie mogą być zaskoczeni, że Jacob wyrósł z niej tak, jak z heavy metalu. Jak sam się śmieje, nic tak nie szokuje jego bliskich.





Jak dotąd przebiega twoja trasa?


Jacob: Idzie bardzo dobrze. Czekałem, żeby wrócić przez jakieś 3 lata i przyznaje, że jest bardzo dobrze. Z tego co się orientuję jest to nasz dziesiąty występ z dwudziestu pięciu. Bardzo długo czekałem, aby zobaczyć na żywo reakcję ludzi na moje nowe teksty piosenek. Przywykłem do tego 3 lata temu gdy jeszcze nie było pandemii. Dziwne, jak można zapomnieć w jakim stopniu muzyka, którą się tworzy możne wywrzeć wrażenie na ludziach, których się nie widzi. Dobrze jest do tego wrócić, zobaczyć ich reakcję i móc znów z nimi porozmawiać po występach. Zawsze spotykam się z każdym i jak dotąd było to przepiękne.


Tworzysz prawdziwą społeczność na całym świecie. Publikujesz zdjęcia z fanami, zapraszasz ich na scenę. Jakie to jest uczucie, tworzyć tak bliską społeczność z własnymi fanami?


Jacob: W sumie to nigdy nie klasyfikowałem ich jako fanów. Sama wiesz, po prostu zawsze czułem, że ci ludzie mają podobne spojrzenie na świat do mojego. W sumie muzyka działa na mnie w formie katalizatora do znajdowania większej ilości osób i skupiania ich razem w świecie, który sam tworzę. Głównym powodem, dla którego tak dużo ludzi rezonuje z tym co robię, jest fakt, że nie próbuję być trendem na Tik Toku czy być puszczanym w radiu. Nie zależy mi na takich rzeczach. To, czego pragnę, to pisać zgodnie ze swoją naturą. Kiedy to robisz, twoje emocje same rezonują z wieloma osobami, ponieważ dostrzegają one podobieństwa między tym co piszesz a swoim życiem. Wydaje mi się, że właśnie dlatego w połowie czuję, że tworzą oni społeczność, a nie tylko grupę fanowską.


Masz może miejsce, w którym marzysz wystąpić?


Jacob: Owszem. Red Rocks. Jest to coś w stylu jaskini z kamieniami w Kolorado w Ameryce. Jest przepiękne. Nigdy tam nie byłem, ale paru z moich znajomych już tam grało.



Co cię inspiruję do pisania tak osobistych tekstów piosenek i jak z reguły wygląda twój proces tworzenia piosenek?


Jacob: Zawsze zaczyna się od bycia samemu, do momentu aż skończę piosenkę, i tylko wtedy pokazuję ją innym, aby zaciągnąć ich opinii. Z reguły jestem więc w swoim studio albo, kiedy byłem młodszy i własnego nie miałem, w garażu mojego taty. To właśnie ten zagracony garaż był moją kreatywną przestrzenią. Zawsze upewniałem się, aby wszystkie drzwi były zamknięte. I zawsze, kiedy słyszałem, że ktoś jest w pokoju obok, również zamykałem te drzwi, aby mieć pewność, że ludzie są jak najdalej jak to tylko możliwe.


Dopiero wtedy czułem, że mogę w pełni wyrażać siebie bez zastanawia się czy ktoś mnie słyszy i czy mnie ocenia. Więc z reguły tak się to zaczyna i wtedy czuję się komfortowo. Następnie, kiedy tekst jest napisany, historia skończona, jestem zadowolony i wtedy przechodzę do post-produkcji, ponieważ teraz mam studio we własnym domu w Australii. Następnie zanoszę materiał do Luke’a, który jest teraz w trasie ze mną albo do Matt‘a, który akurat został w Australii. Obaj są niezwykle utalentowanymi producentami. Dają mi swoje opinie i dopinają rzeczy pod ostatni guzik, aby mogły one zostać opublikowane.


Co cię najbardziej inspiruje i ma na ciebie wpływ? Inny artysta, autor piosenek czy może zespół?


Jacob: Zawsze jak ktoś zadaje mi to pytanie, wydaje mi się, że moja odpowiedź jest niedorzeczna (śmiech), ponieważ nie jest to ani artysta ani ktokolwiek inny. Owszem jest wielu artystów, którzy mnie inspirują i podobnie wielu autorów tekstów z racji, że lubię pisać. Jednak to co mnie napędza najbardziej każdego dnia to próba osiągnięcia w pełni mojego potencjału. Zawsze napędzała mnie myśl to kim mógłbym być. Czy to przez pisanie piosenek, występowanie, fitness, zdrowie, bycie wspaniałym tatą… to mnie napędza i chcę być lepszy z każdym dniem. Wydaje mi się, że wychodzi to w moich tekstach. Słucham swoich starych utworów i zawsze staram się stworzyć coś jeszcze lepszego.




Jesteś artystą niezależnym. Twój album ‘Philosophical’ niedawno wyszedł. Twoja firma nazywa się ‘Philosophical Record’. Nawet okładka twojego albumu zdaje się mieć referencje to filozofii z czaszką leżącą na książkach. A więc dlaczego filozofia? Jakie ma ona znaczenie?


Jacob: Wydaje mi się, że jest ona naturalną skłonnością do zagłębiania się w rzeczy. Zawsze czytałem różne książki. Uwielbiam Marka Aureliusza, Bhagavad Gita, Sutry i temu podobne. Jest to dla mnie interesujące. Zobaczyć jak głęboko ludzie weszli do swojej podświadomości i jak się czują ze sobą. Teraz w wieku 28 lat wierzę, że jest to coś, co zawsze kochałem. Nie było określonego wieku, w którym powiedziałem „O wow, spójrz na to…”. Być może zawsze chciałem zobaczyć co znajduje się za tą zasłoną (śmiech). A więc przez filozofię zbliżam się bardziej do rozumienia tego. Jako autor piosenek sam widzę, że te zainteresowania wplatam w moje utwory i w sumie wszystko co robię jest z tym powiązane.


Jakie to uczucie być niezależnym artystą z własną wytwórnią?


Jacob: Oh jak dobrze (śmiech)… tak dobrze. Nie muszę przez nikogo nic przepuszczać. Nikt nie może mi powiedzieć „nie”. Chociażby, kiedy lubię piosenkę i znajomi mówią mi „Wiesz co, może jednak nie”, a ja i tak czuję, że to jest to, to mogę ją wydać. Nikt nie powie mi, że nie i mogę robić we własnym tempie. Nikt nie mówi mi „Musisz wydać tyle piosenek dzisiaj albo tę piosenkę jeszcze w tym roku”. Mogę publikować jedną tygodniowo jeśli bym tylko chciał - i gdybym miał na to czas. Uwielbiam wolność jaką daje mi niezależność. Szczególnie w dzisiejszych czasach można stworzyć znaczącą karierę jako niezależny artysta.


Jak już sam wspomniałeś jesteś tatą. Publikujesz też zdjęcia rodzinne w mediach społecznościowych. Jak udaje ci się balansować bycie niezależnym artystą i posiadanie własnej wytwórni z życiem rodzinnym?


Jacob: Szczęśliwie studio mam w domu. Mam syna Luca, który ma 3 lata. Zawsze puka w drzwi moje studia i próbuje mi przeszkodzić (śmiech), ale z reguły mu otwieram. Uważam więc, że jest to po prostu świadoma decyzja każdego dnia oraz dobra komunikacja z partnerem. Mówienie „spójrz dzisiaj muszę zrobić to, muszę zniknąć albo przez najbliższe kilka godzin będę robić to”. Nie doprowadzać do sytuacji, gdy partnerka myśli, że wyjdę za 10 minut, wychodzę 3 godziny później i jest pewna rozbieżność. A więc komunikacja to jedno. Po drugie, ponieważ pracuję z domu to i tak jestem blisko nich cały czas i próbuję zawsze robić przerwy, aby pomóc z robieniem obiadu. Pierwszy raz jesteśmy tak daleko od siebie i jest naprawdę ciężko. Na szczęście mamy technologię, możemy zdzwonić się na FaceTime, wysyłają mi filmiki lub zdjęcia, więc nie jest źle. Jak na razie jesteśmy w połowie trasy, więc mogę sobie tylko wyobrazić jak bardzo będę tęsknił za domem pod koniec.



Równocześnie z tworzeniem muzyki rozwijasz świat związany z NFT. Wygląda na to, że starasz się poszerzać granice w wirtualnej rzeczywistości. Czy mógłbyś nam opisać na czym to polega i jaki jest twój zamysł?


Jacob: Oczywiście. Wskoczyłem w to wcześnie, bo w 2020 roku, kiedy zaczęło się to stawać czymś. I podobnie, do tego, co powiedziałeś o społeczności, odkrycie, że NFT są cyfrowymi przedmiotami kolekcjonerskimi naprawdę ją wzmocniło. Sprawiło, że ludzie poczuli się częścią mojego rozwoju, a nie tylko słuchali z zewnątrz. Mogłem wysyłać im bezpośrednie wiadomości na Instagramie lub Twitterze wraz z e-mailami. Ale to zawsze było jednostronne.


Dzięki NFT mogłem przekształcić moją piosenkę w przedmiot kolekcjonerski. Wtedy inni, jeśli mieli na to ochotę mogli ją zakupić. Zajęło to dużo czasu. Stamtąd mogłem zidentyfikować, kim są i kto zainwestował w moją karierę, i mogłem im dać rzeczy. Tak więc wszystkie one siedzą w jednym królestwie, a ono stale się rozwija, gdy dodaję więcej przedmiotów kolekcjonerskich. Zajęło mi to trochę czasu, ale dzięki temu mogłem zidentyfikować kim są osoby, które zainwestowały w moją karierę i w zamian mogłem dać im rzeczy. Mogę dać im darmowe wejście na koncert, wczesny dostęp do piosenki czy też cokolwiek innego. Wszystko więc jest w jednym obszarze i rozszerza się ciągle na dodatkowe przedmioty, które można kolekcjonować. Miło jest widzieć ilu ludzi zainwestowało w moją muzykę, ponieważ widać, że we mnie wierzą.


Z tego co widziałam, możesz być jednym z pierwszych muzyków, którzy używają NFTs na tak szeroką skalę.


Jacob: Przez bardzo długi czas wierzyłem, że byłem pierwszy. Nie mogę znaleźć nikogo innego, ale dalej nie mogę tego potwierdzić (śmiech). Więc teraz mówię, że jestem jak nic w top 3. Kiedy próbowałem porozmawiać o tym z kimś z przemysłu muzycznego mówili oni „Ale, że co?”. Nikt tego nie rozumiał.


Jesteś w połowie trasy, masz może ulubioną piosenkę do grania na żywo?


Jacob: Drift. Jest to ostatnia piosenka przed bisem. Właśnie graliśmy to na próbie dźwięku. Być może jest to największy utwór z dużą ilością energii. Cały repertuar jest dynamiczny z większymi momentami i kilkoma bardzo intymnymi wręcz cichymi. Z racji, że moja poprzednia trasa była bardzo spokojna dodaliśmy więcej dynamicznych akcentów.


Wygląda, że przeszedłeś trochę z akustycznych kawałków do bardziej elektronicznych brzmień.


Jacob: Owszem, trochę skręciliśmy. Jak dotąd przeszedłem ze skrajnego akustycznego brzmienia do skrajnego brzmienia elektronicznego. Teraz już bardziej chcę znaleźć się pośrodku.



Gdybyś mógł wybrać kogokolwiek, z kim chciałbyś napić się herbaty?


Jacob: O rany. To może być bardzo cliché. Szczerze mówiąc ten o którym już wcześniej wspomniałem. Marek Aureliusz. Nie wiem, czy czytałaś „Rozmyślania” ale był on najbardziej wpływową osobą w swoich czasach. Sam fakt tego, że książka, którą teraz ludzie czytają, była dziennikiem, którego nikt nie miał zobaczyć. Mimo to jest tyle cnoty w tym co mówi. Przemawia to do mnie. Chciałbym spróbować być tak integralnym, uczciwym i prawdomównym we wszystkim co robię. Myślę, że to rodzaj trajektorii, do której zmierzam. Gdybym mógł już chociażby z nim usiąść byłoby to niesamowite.


A więc jakie masz plany na przyszłość związane z karierą, budowanie wirtualnego świata czy też z pisaniem muzyki. Dużo się dzieje więc co będzie następne?


Jacob: Celem jest próba skonsolidowania tego i poukładania abym nie czuł się przytłoczony. Chcę wyjeżdżać w tournée więcej, ponieważ minęło za dużo czasu i czuję się tak dobrze. Więc jak tylko to się zakończy, chcę zorganizować kolejną trasę w Europie. Chce również wystąpić w Australii i w USA jeśli to możliwe. Jest również dużo osób w Azjii, które mnie słuchają oraz w Arabii Saudyjskiej. Nie mam pojęcia skąd ludzie tam znają moje piosenki. Nigdy tam nie byłem więc byłoby niesamowicie. Również będę kontynuował budowanie własnej firmy. Nazywa się Lowly Labs i jest firmą internetową. Philosophical Records zostaną w nią włączone. Więc w przeciągu roku od teraz, powoli przekształci się to w Lowly Land Records ponieważ wszystko jest powiązane z charakterem Loudly Lyricist. Ale nie musimy się w to aż tak zagłębiać (śmiech). To jest naprawdę temat bez dna. Ale dalej jest to powiązane z muzyką. Jak jestem w autokarze to cały czas nad tym pracuję. A więc trasy koncertowe, budowanie Lowly Labs, pisanie i udostępnianie nowych utworów jak i bycie dobrym tatą i partnerem… taki jest plan.


Wywiad: Zuzanna Maja

Edycja: Grzegorz Biały






bottom of page